Dlaczego doręczenie decyzji o warunkach zabudowy stronom to zły pomysł?

W postępowaniu w sprawie ustalenia warunków zabudowy doręcza się pisma i decyzje wszystkim stronom. W jednym z poprzednich wpisów wskazywałem, że jest to procedura dość kosztowna.

Wadliwe doręczenie lub niedoręczenie korespondencji może powodować poważne skutki procesowe, choćby uchylenie decyzji i przekazanie sprawy ponownie do rozpoznania przez organ I instancji z powodu nie zapewnienia stronie czynnego udziału w postępowaniu (art. 10 K.p.a.) albo nawet wznowienie postępowania i ponowne orzeczenie co do istoty sprawy (art. 145 par. 1 pkt 4 K.p.a.). Sądy i doktryna są co do tego zgodne.

Problem w tym, że sama konstrukcja doręczania pism w sprawie warunków zabudowy wszystkim stronom jest – moim zdaniem – niedoskonała.

Wyobraźmy sobie taką sytuację: Chcesz postawić budynek pod prowadzenie działalności gospodarczej.  Właścicielem sąsiedniej działki był pan Janusz, który kiedyś kupił kawałek pola, podzielił na działki i część sprzedał. Normalna sprawa. Pan Janusz niestety zmarł i działka przypadła dwójce jego  dzieci. Jedno mieszka na 2. końcu Polski, drugie w Warszawie. Nigdy żadnego z nich nie widziałeś na oczy, wyprowadzili się od rodziców 15 lat temu. Występujesz o warunki zabudowy. Projekt, uzgodnienia, wszystko OK, decyzja. I co? Odwołanie. Córka skarży się, że kiedyś tam będzie chciała zamieszkać, a Twój warsztat zakłóci spokój zamieszkania na ojcowiźnie. SKO uchyla i przekazuje sprawę do ponownego rozpatrzenia. Wójt/burmistrz/prezydent prowadzi jeszcze raz postępowanie, tym razem ostrożniej i ustala warunki zabudowy. Znów odwołanie z tożsamą argumentacją. Mija już ok. 8 miesięcy, jak starasz się o decyzję, a końca nie widać.

Sytuacja jest wymyślona, ale bardzo często spotykana. Przepis każe uznać, że właściciel sąsiedniej działki ma interes prawny w tym, żeby brać udział w postępowaniu – zabudowa wpływa na jego sytuację. W konsekwencji, organ doręcza wszystkie pisma wszystkim stronom.

Tu leży problem. Córka nigdy się nie interesowała działką. Gdyby nie obowiązek doręczania pism, to nie wiedziałaby o tym, że chcesz postawić budynek i w nim prowadzić działalność. W ogóle by jej to nie przeszkadzało.

Uważam, że trafniejszy byłoby umieszczanie ogłoszeń na nieruchomości, że toczy się postępowanie w sprawie wydania warunków zabudowy (coś na kształt żółtych tablic na placu budowy) i publikowanie tych informacji w Biuletynie Informacji Publicznej. Masz coś do powiedzenia na temat inwestycji – proszę bardzo, wyraź swoje zdanie. Ale niech ogłoszenie dociera do osób, które realniezainteresowane tym, co się na nieruchomości dzieje – a nie do człowieka, którego z nieruchomością wiąże tylko zapis w ewidencji gruntów.

Iwo Fisz

Iwo Fisz

Specjalizuję się w prawie administracyjnym. Doradzam w zakresie gospodarki nieruchomościami, zagospodarowania przestrzennego oraz ochrony przyrody i środowiska.

Podobne artykuły
310-metrowy wieżowiec w Warszawie

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *