Zabudowa w Augustowie, czyli jak jezioro wyparowało
O tym, jak ważne są regulacje o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, świadczy historia z Augustowa, o której przeczytałem na portalu wspolczesna.pl. Historia z kontrolą NIK i prokuraturą w tle.
Zagospodarowanie terenów w pięknych okolicach, jak Augustów, wymaga z jednej strony poszanowania istniejącej przyrody, a z drugiej – stwarzania warunków pod rozwój turystyki i zabudowy letniskowej. Gdy pojawiają się tarcia, może dojść do sytuacji, jakie opisano poniżej:
Pracownicy NIK skontrolowali 28 podobnych decyzji wydanych od 2003 r. W każdej z nich coś znaleźli. W dodatku w obiegu prawnym znajdowały się różne dokumenty dotyczące tych samych nieruchomości – inne w gminie, inne w starostwie powiatowym. Jeden z domów znajdował się 25 metrów od jeziora, inny rozrósł się ponad wszelkie pozwolenia.
Przepisy dopuszczają stawianie bliżej linii brzegowej jedynie tych obiektów, które przeznaczane są na cele rybackie. Allbo obiektów gospodarczych, gdzie ma się odbywać np. na suszenie sieci. Tymczasem w jednej ze wsi powstała okazała nieruchomość mieszkalna 35 metrów od brzegu. W salonie znajduje się ponoć elegancki kominek. Miejscowi ironizują, że pewnie tutaj właśnie suszone są sieci. (Tomasz Kubaszewski, ” Sfałszowane mapy i podpisy. Przekręt na przekręcie”, link powyżej).
Sprawa wydaje się prosta – NIK skieruje sprawę do prokuratury i sąd karny rozstrzygnie o tym, co się stało.
Dla gminy nie oznacza to jednak końca problemów. Właściciele nieruchomości sąsiednich zaczynają domagać się odszkodowań, które – w przypadku zasadności roszczeń – obciążą budżet gminy.
A do odzyskania wypłaconych odszkodowań od sprawców daleka droga… Iwo Fisz