Opłata adiacencka pod lupą NIK
Pisałem już na blogu o opłacie adiacenckiej, więcej na ten temat można przeczytać też w Przeglądzie Podatków Lokalnych i Finansów Samorządowych. Dziś nie chodzi jednak o samą konstrukcję opłat adiacenckich, ale o konieczność jej pobierania przez gminy.
W najnowszym raporcie Najwyższej Izby Kontroli, dostępnym tutaj, opisano kontrolę w gminach w województwie warmińsko-mazurskim dotyczącą ustalania i egzekwowania opłaty adiacenckiej i renty planistycznej.
Działalność kontrolowanych gmin została oceniona przez NIK negatywnie. Zarzuty NIK są poważne:
- brak podjęcia uchwał określających wysokość stawki opłaty adiacenckiej, co wyłącza możliwość ich nałożenia,
- niezachowanie 3-letniego terminu dla wymierzenia opłaty adiacenckiej,
- brak egzekwowania wymierzonych już opłat
- nierzetelne ewidencjonowanie należności i dochodów w tego tytułu.
Powyższe uchybienia to nie tylko brak odpowiednich wpływów do miejskiej kasy. Jak zauważa NIK: ” Stwierdzono ponadto, że niejednolite i w znacznym stopniu dowolne postępowanie organów gmin w zakresie ustalania opłat adiacenckich oraz planistycznych, powodowały częste protesty właścicieli oraz liczne odwołania od decyzji ustalających wysokość tych opłat”.
Jako ciekawostkę można przytoczyć, że w raporcie wskazano, że na 527 decyzji ustalających opłaty adiacenckiej wydanych w w Jonkowie, Mrągowie, Olecku, Olsztynie i Ostródzie, odwołanie od decyzji wniesiono jedynie w przypadku 75 decyzji, czyli w 14,2 % przypadków.
To mało, biorąc pod uwagę zarzuty sformułowane przez NIK pod adresem organów gmin. Odwołanie od decyzji o opłacie adiacenckiej ma szanse powodzenia i uniknięcia opłaty, zwłaszcza jeśli strona dobrze wykorzystuje możliwości, które stwarza procedura administracyjna.
Jeśli otrzymałeś decyzję o wymierzeniu opłaty adiacenckiej i nie wiesz czy warto składać odwołanie – napisz do mnie korzystając z formularza po prawej stronie.