Odległość wiatraków od domów
Budowa wiatraka w pobliżu zabudowań mieszkalnych zazwyczaj budzi sprzeciw lokalnej społeczności. Sejm nie uchwalił proponowanej przez Pis ustawy antywiatrakowej, wiec gminy starają sobie radzić same.
Niektóre z gmin ograniczają możliwość budowy danego rodzaju urządzeń w danej gminie – przeczytasz o tym, na przykładzie biogazowni, tutaj.
Dziś serwis CIRE.pl poinformował o tym, że radni w Suwałkach wprowadzili do studium uwarunkowań zapis, że elektrowni wiatrowych nie można lokować bliżej niż 3 km od zabudowań mieszkalnych, a w przypadku bigazowni – w odległości 2 km.
Zapisy studium wiążą organy gminy przy uchwalaniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, natomiast nie wiąże przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy i decyzji ustalającej lokalizację celu publicznego.
Rozwiązanie w postaci wprowadzenia ograniczeń zabudowy w studium uwarunkowań działa jedynie na przyszłość. Ponadto, żeby zapis taki wiązał inwestora, musiałby on zostać wprowadzony do miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
I tutaj znów mamy do czynienia z buntowaniem mieszkańców. Interesuję się bardzo kwestią wiatraków na Podkarpaciu i kilkakrotnie miałam do czynienia z tym, jak ekolodzy namawiają mieszkańców strasząc ich, że infradźwięki pochodzące z wirujących turbin spowodują u nich choroby psychiczne, że zwierzęta padną, że nastąpi plaga chorób uszu. Czegoś takiego w życiu nie słyszałam… A biedni ludzie słuchają „mądrzejszych od siebie” doktorów i znawców i nie zgadzają się na budowę.
Niestety, ekolodzy bywają inspirowani kwestiami zupełnie innymi niż troska o Matkę Ziemię. Nie wiem, czy tak było w tym przypadku, ale niewątpliwie przydałyby się jasne przepisy dotyczące zasad lokowania wiatraków w pobliżu zabudowań mieszkalnych. Brak norm naraża te inwestycje na silny sprzeciw mieszkańców.