Szkolnictwo wyższe: umowy ze studentami
Polecam artykuł na portalu rp.pl: Minister apeluje w sprawie studenckich umów, KRASP daje wolną rękę rektorom.
Wola polityczna jest taka, żeby uczelnie wyższe zawierały umowy ze studentami, również z tymi, którzy nie płacą czesnego. Cel jest taki, aby student miał pewność, co go czeka w czasie studiów – np. jakie są opłaty, za powtarzanie roku.
Idea w zasadzie słuszna, ale diabeł tkwi w szczegółach.
Uczelnie będą posługiwać się wzorcami umownymi – ile z nich będzie zawierać klauzule niedozwolone? Albo może raczej jaki procent każdej z tych umów to klauzule niedozwolone?
Przyjęcie na studia następuje w drodze decyzji. Co jeśli student odmówi zawarcia umowy? Czy to jest podstawa do skreślenia go z listy studentów? Czy to podstawa do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego?
Jak dochodzić roszczeń z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania umowy przez uczelnię? Na zastrzeganie kar umownych nie ma co liczyć, chyba, że ustawodawca by nakazał ustawowe bonifikaty (jak w prawie energetycznym) – jak liczyć szkodę?
Dużo pytań, mało odpowiedzi. Czy pozostawianie uczelniom wolnej ręki to na pewno dobry pomysł?